Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej
306
BLOG

Ziemkiewicz: Kto odpowie za ten skandal?

Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej Polityka Obserwuj notkę 88

 

Film Ryszarda Bugajskiego o generale „Nilu” Fieldorfie jest skandaliczny. Jednostronny w natrętnie narzucanych widzowi ocenach, jątrzący i antysemicki. Trudno zrozumieć, jakim sposobem w półtora roku po zdecydowanym odrzuceniu przez społeczeństwo dekomunizacyjnych szaleństw Kaczyńskich pozwolono, aby za publiczne pieniądze powstał film tak głęboko pisowski, propagujący wersję historii rodem z cuchnących archiwów IPN.

 

 

Tym bardziej to bolesne, że zmarnowano szansę na dzieło wielkie – na dzieło, które zamiast dzielić Polaków, łączyłoby by ich. Zabrakło Bugajskiemu scenarzysty na miarę Stefana Chwina, który pokazałby współczesnemu widzowi, że każdy z nas mógł znaleźć się na miejscu Różańskiego, Radkiewicza czy Bieruta, każdy z nas mógł wydać wyrok na Fieldorfa i wyrywać paznokcie świadkom z jego procesu. Reżyser bez powodzenia usiłuje teraz zatrzeć złe wrażenie, opowiadając „Gazecie Wyborczej” jakoby przesłaniem jego filmu ma być iż „to my, Polacy, zabiliśmy Fieldorfa” − co jest słuszne i równie oczywiste, jak polska odpowiedzialność za Katyń albo wypadki na Wołyniu, ale, niestety, tego deklarowanego przesłania zupełnie w filmie nie widać. Przeciwnie, w sposób zupełnie skandaliczny eksponuje reżyser żydowskie pochodzenie prokurator oskarżającej generała oraz sędziów. W stereotypowy, komiksowy sposób przedstawia też Rosjan (oczywiście wiecznie pijanych), których groteskowe mowy, kierowane do dygnitarzy PRL podkreślać mają wasalny stosunek władzy ludowej wobec NKWD i jej rzekome wyalienowanie ze „zdrowego”, polskiego społeczeństwa, reprezentowanego w filmie przez nieznośnie ubrązowionych AK-owców, głoszących, że „Żydzi wykańczają polskich patriotów”.

 

Widz, który chciałby czerpać z „dzieła” Bugajskiego wiedzę o PRL nie dowie się, że było to jedyne państwo polskie, jakie w owych warunkach historycznych mogło powstać, nie zrozumie, na czym polegał fenomen władzy ludowej, która, mimo oczywistych niedostatków demokracji, spełniła jednak aspiracje szerokich mas społeczeństwa, umożliwiając masowy awans dzieciom robotniczym i chłopskim. Nie zrozumie tym bardziej procesu dorastania peerelowskich elit do demokratyzacji i transformacji ustrojowej. A przecież temat dawał na to szansę. Zamiast kończyć opowieść śmiercią „Nila”, co słabo się dramaturgicznie tłumaczy, należało centralnym jej punktem uczynić proces rehabilitacyjny w marcu 1989 roku. Aż prosiło się o wprowadzenie do filmu postaci zabiegającego o tę rehabilitację opozycjonisty − dziecka któregoś ze stalinowskich prokuratorów lub sędziów, który przez marzec 1968, działalność opozycyjną w KOR i podziemnych pismach dochodzi do Okrągłego Stołu, zarazem rewidując swe młodzieńcze zauroczenie marzeniem o świecie bez klas i rasowej nienawiści, jak i pozostając mu jednak wierny − i odkupując w ten sposób stalinowskie zaangażowanie swych rodziców. Proszę, oto był wielki temat na arcydzieło o polskich losach. Niestety, do realizacji filmu zabrali się ludzie o zbyt ciasnych horyzontach.

 

Zamiast wyważonego, obiektywnego sądu mamy tu czarno białą, agresywną emocjonalnie propagandę i hagiografię Armii Krajowej. No i, rzecz, nad którą nie sposób przejść do porządku dziennego − film, którego akcja rozgrywa się na ziemiach polskich podczas II wojny światowej i zaraz po niej, a w którym w ogóle nie ma słowa o zagładzie Żydów! Bugajski najwyraźniej chce przekonać swych widzów, iż holocaustu w ogóle nie było, względnie, że było to wydarzenie nieistotne, mniej ważne, niż potyczki polskich nacjonalistów z Niemcami i represje, jakie ich potem spotykały! A to znaczy, że wysłanie tego patriotycznego zakalca na jakikolwiek pokaz zagraniczny skończyć się musi zrozumiałym skandalem i kompromitacją naszego kraju.

 

Fakt, że ten niepotrzebny, szkodliwy, a w kwestii Zagłady wręcz negacjonistyczny film w ogóle powstał, jest wielkim skandalem i trzeba się stanowczo domagać, by premier i Minister Kultury wyciągnęli za jego powstanie surowe konsekwencje wobec IPN.

Rafał A. Ziemkiewicz

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka